Często słyszę obawy lekarzy dotyczące oporności na antybiotyki. Różne organizacje, np. WHO, również się na to skarżą i domagają się ograniczenia stosowania antybiotyków. Czy jednak mają rację i czy możliwe jest zahamowanie tego procesu za pomocą tego typu ograniczeń? Długo zastanawiałem się nad tym pytaniem. Oto moje przemyślenia na ten temat:

Rozważmy układ izolowany – szalkę Petry 🧫, w której znajduje się pożywka i kultura bakterii, na przykład Escherichia coli 🦠. Jeżeli w środowisku znajduje się „pożywienie”, bakterie te rozmnażają się, aż napotkają ograniczenia fizycznej objętości; po wykryciu takich „granic” reprodukcja ustaje, aż do momentu, gdy powstanie nisza dla nowych bakterii.

Cóż, żyją sami i nie grożą im żadne zagrożenia. Nie ma średniego oporu (poza ściankami kubka). Następnie dokonujemy „ludobójstwa” dodając do środowiska antybiotyk (pod warunkiem, że bakterie są na niego wrażliwe).

Antybiotyk może całkowicie zniszczyć kulturę bakterii, ale bardziej prawdopodobne jest, że po jej zastosowaniu pozostanie pewna minimalna liczba żywych bakterii. Radzą sobie ze stężeniem antybiotyku, na jakiś czas przestają się dzielić, a potem znów zaczynają się dzielić. I tu dzieje się to, co Darwin opisał już w XIX wieku — nowe generacje bakterii po podaniu antybiotyku będą na niego oporne.
Przysłowie „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” doskonale opisuje ten proces.🙂

Ponadto, oprócz antybiotyku, wszelkie inne zagrożenia dla populacji bakteryjnej prowadzą do takiej adaptacji. Na przykład, jeśli do kubka włożysz bakteriofagi (wirusy pasożytujące na bakteriach), stanie się dokładnie to samo - część populacji umrze, ale potomkowie tych, którzy przeżyją, będą odporni na te bakteriofagi.

Adaptacja ta stanowi zasadę ewolucji wszystkich istot żywych. Co na przykład było w hipotezie Czarnej Królowej:

“Виду необходимы постоянное изменение и адаптация, чтобы существовать в окружающем мире, постоянно эволюционирующем вместе с ним”

Po co to wszystko robię? Faktem jest, że nie możemy całkowicie zrezygnować ze stosowania antybiotyków, ani nie możemy wyprodukować antybiotyku, który zabije 100% populacji zakażonej. Oznacza to, że adaptacja infekcji do zagrożenia jest nieunikniona, niezależnie od rodzaju zagrożenia. To kwestia czasu.

Na przykład szczepy oporne na antybiotyki zawsze pojawiają się w szpitalach, gdzie antybiotyki stosuje się codziennie, a może i za każdym razem. Taka praktyka prowadzi do ciągłego „treningu” zakażenia, tzn. bakterie mutują w taki sposób, że w następnym pokoleniu zagrożenie (antybiotyk) spoczywa na ich barkach. A teraz pytanie retoryczne: który szpital może odmówić stosowania antybiotyków? Ludzie umrą, jeśli odmówią.😷

Jaki wniosek można wyciągnąć?

Oporność na antybiotyki jest nieuniknionym procesem przy tradycyjnym podejściu do leczenia.

Z jakiegoś powodu lekarze i inni eksperci (z tej samej WHO) zapominają lub nie rozumieją tych podstawowych rzeczy.

Teraz opiszę, jakie podejście należy zastosować w przypadku miodu. stosować taką praktykę, aby oporność na antybiotyki nie powodowała problemów. Podejście to wynika z powyższego - człowiek to ten sam organizm, który potrafi przystosować się do zagrożeń. 💪Każda infekcja stanowi zagrożenie. I w tej „bitwie” wygrywa ten, kto pierwszy się dostosuje.

Podam prosty przykład: Jest szpital, w którym znaleziono szczep gruźlicy odporny na wszystkie antybiotyki. Bierzemy ten szczep, wychodzimy na zewnątrz i podajemy go 100 osobom. Czy uważasz, że wszyscy zachorują i umrą, czy nie?
Oczywiście, że nie. Ktoś zachoruje, a ktoś inny nawet nie mrugnie okiem. 🙂Dlaczego tak się dzieje?
Niektórzy z tych ludzi mają dobrze dostrojoną odporność (są przystosowani, mają zasoby), a niektórzy nie. Powiesz, że to logiczne, ale dlaczego NIKT nie sprawdza tej odporności przy wejściu do szpitala?🙂

Wiedząc, że układ odpornościowy nie jest gotowy na zakażenie, można wpłynąć na niego zawczasu i wyeliminować ryzyko śmierci z powodu szczepu opornego na antybiotyki.

Powtarzam, w nowoczesnej medycynie nikt nie robi czegoś takiego zwykłemu śmiertelnikowi! Jednak nadal narzekają, że winę ponosi nadmierne stosowanie antybiotyków.

Takie podejście jest z gruntu głupie, ponieważ zakłada, że ​​pijaństwo jest spowodowane tylko tym, że wódka jest swobodnie sprzedawana w sklepach, więc wprowadzimy zakaz sprzedaży wódki i pijaństwo się skończy.😁


Dla zainteresowanych tym tematem, w poniższym filmie znajduje się opis eksperymentu ewolucyjnego na Escherichia coli, który wyraźnie pokazuje wszystko to, co opisałem, a nawet więcej: Doświadczenie pokazało, że mutacje Escherichia coli zachodzą w trakcie zmiany pokolenia, nawet bez zagrożeń takich jak antybiotyki , tzn. oporność na antybiotyki może powstać przypadkowo, poprzez zmianę niektórych genów u nowych pokoleń!

Od DrMoro