„Szanowni lekarze ortopedzi”, wyjaśnijcie mi, w jakiej dziedzinie nauki opisano, że stosowanie wkładek i gorsetów jest skuteczną terapią przy wadach postawy?
Pytanie jest zdecydowanie retoryczne, wiem, że w odpowiedzi usłyszę jakiś niewyraźny bełkot, a szczególnie uzdolnione osoby będą mi przesyłać linki do badań, których nie zrozumiały lub które zostały przeprowadzone nieprawidłowo
Pozwólcie mi poświęcić chwilę i wyjaśnić szkodliwość takiej „terapii”. Zacznę od podstaw – w jaki sposób obwodowy układ nerwowy steruje mięśniami. To jest fizjologia. Czego nie zrozumiałeś lub przegapiłeś w miodzie
Więc jest mózg, jest rdzeń kręgowy, są nerwy obwodowe. Mózg decyduje, co zrobić, np. zginamy ramię, w mózgu powstaje potencjał czynnościowy, czyli impuls nerwowy, który przekazywany jest do odpowiedniej części rdzenia kręgowego, a stamtąd, poprzez neurony ruchowe ( funkcja motoryczna) , sygnał dociera do nerwów obwodowych ręki (np. nerwu promieniowego). W momencie, gdy potencjał czynnościowy osiągnie mięsień dwugłowy ręki, ulega on zmniejszeniu, ALE do prawidłowego funkcjonowania organizmu to nie wystarczy.
Musi istnieć sprzężenie zwrotne z mózgu, żeby zrozumieć, że polecenie „zegnij ramię” jest wykonywane przez odpowiednie mięśnie, do tego konieczna jest funkcja sensoryczna nerwów . Wszystkie rodzaje receptorów mechanosensywnych i innych odbierają informacje o skurczu mięśni, napięciu powięzi itp. i przesyłają je z powrotem do mózgu. Chodzi tu o to, że jeśli funkcja motoryczna lub sensoryczna jest upośledzona, mózg nie otrzymuje wystarczających informacji o pracy odpowiedniego mięśnia i włącza inne mięśnie w tym obszarze, aby zrekompensować pracę mięśnia, który nie wykonał swojego „polecenia”. Pisałam już o tym we wpisie o płaskostopiu. Lekarze z jakiegoś powodu nie rozumieją tego punktu.
Teraz, bliżej praktyki, podam przykład. Co się dzieje podczas noszenia gorsetów korygujących postawę? Załóżmy, że nasz pacjent jest zgarbionym mężczyzną. Ma pewien stopień kifozy, skoliozy lub szyi zmęczonej pisaniem SMS-ów (z powodu „uwięzionego”\ internetowego trybu życia). U takiego pacjenta niektóre mięśnie pleców są rozciągnięte i nie działają podczas skurczów (zaburzenia funkcji motorycznych), inne natomiast są skurczone (zaburzenia funkcji czuciowych) i nie rozluźniają się tak, jak to konieczne.
Taki pacjent nosi gorset według zaleceń „lekarza” – ortopedy. Zaciska pasy, ramiona cofają się, osoba wizualnie się prostuje i zajmuje się swoimi sprawami, żyje swoim życiem i wszystko będzie względnie w porządku, dopóki osoba ta będzie w tym gorsecie. Problemy zaczną się, gdy tylko go usunie.
Jak ktoś już zgadł, z punktu widzenia biomechaniki taki gorset byłby kiepską, sztuczną alternatywą dla niektórych mięśni pacjenta. Co więcej, te alternatywne „mięśnie” będą ulegać stałemu skracaniu (zaciskaniu pasów). A co się stanie z prawdziwymi ludzkimi mięśniami?
Mięśnie, które były rozciągnięte i nie kurczyły się, rozciągną się jeszcze bardziej, ponieważ gorset przejął ich funkcję. Skurczone mięśnie rozluźnią się podczas noszenia gorsetu, lecz natychmiast po jego zdjęciu skurcze staną się jeszcze silniejsze. I nadal pobieżnie opisuję złe szczegóły tego procesu, np. nie wnikam w konsekwencje dla oddychania, bo przepona pacjenta w gorsecie nie będzie funkcjonować prawidłowo . Podobna sytuacja ma miejsce z wkładkami do butów, nie będę się powtarzał, we wpisie o źle dobranych butach opisałem szczegóły.
W efekcie otrzymujemy pacjenta w gorszym stanie niż przed wizytą u lekarza. To tak, jakby natychmiast wypisać ze szpitala osobę chorą na gangrenę i poruszającą się o kulach. I za to nadal będziesz musiał zapłacić. Generalnie takie leczenie powinno się zalecać tylko wrogom, aby szybciej się zginali